Oczywiście, że od dwunastu. Pierwsza Mumia byłą o wiele straszniejszym filmem niż kontynuacja. Począwszy od muzyki Jerry'ego Goldsmitha, bez której ten film nie miałby aż tyle grozy w sobie aż po klimat klątwy jaką na siebie sprowadzili Jankesi. Wyrywanie oczu i języka to jedne z takich właśnie smaczków, którego już w dwójce nie ma, bo tam na potrzeby wątku Oazy Am- Sher po ożywieniu Imhotepa wraz z jego zmartwychwstaniem nie ma na świat sprowadzonych 10 legendarnych plag egipskich. Nawet graficznie rozkładajacy się Imhotep wygląda bardziej przerażająco niż w dwójce, która ma co tu dużo mówić wyjątkowo niedbałe i tandetne efekty wizualne. Oprócz Imhotepa przecież jeszcze były skarabeusze, które na potrzeby fabuły "przerysowano" nieco na egipski odpowiednik piranii, które zjadają człowieka aż do gołych kości .
pierwsza Mumia straszniejsza? no nie wiem...... wychowałam się na tych filmach i nigdy nie uważałam że są straszne...
To były lata 90 -te wtedy w filmach przygodowych liczyło się to, aby widza trzymać w napięciu, nie wprowadzać scen, gdzie na każdym kroku kapie od krwi, ale każdy odczuwa podskórny niepokój związany z biegiem akcji na ekranie. "Mumia" miała wiele takich scen, w których widza się przerazić, bo udało się go zaskoczyć. Np. ujęcie na statku w którym Eve się nachyla po szczotkę a jak się wyprostowuje to widzi w lustrze obok siebie draba ze scyzorykiem. Lub też scena gdy Beni' ego łapią w gabinecie Egiptologa O'conell i Jonatan, a za oknem słychać krzyk i po chwili okazuje się, że Imhotep ma już w swoich rękach nie tylko drugą urnę, ale także Księge Umarłych, na której mu tak cholernie zależało.